Forum porozumienie.forumoteka.pl Strona Główna porozumienie.forumoteka.pl
Opis Twojego forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Historia, głupcze!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum porozumienie.forumoteka.pl Strona Główna -> Dyskusje Ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Magdalena Figurska



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 29

PostWysłany: Czw Cze 04, 2009 6:35 pm    Temat postu: Historia, głupcze! Odpowiedz z cytatem

Historia, głupcze!


W dawnej „Niespodziance” – jak w kultowym filmie – zestaw obowiązkowy: mała kawa w szklance po turecku, plus wuzetka. Od maja 1989 roku do zestawu dodano nadzieję, w pakiecie z Garrym Cooperem, zatrzymaną w kadrze, z symbolem Solidarnościowego etosu, wyblakłych już dziś zdjęć.

Nadzieja umiera ostatnia. Tak mówią.

Pamięć jest wieczna.

Historia ostatnich dwudziestu lat, utrwalona w pamięci jednostkowej i zbiorowej, jest dziś bardziej źródłem konfliktów, niż narodowej integracji. Nadal istnieje podział na MY i ONI, nadal autobiograficzne doświadczenia nie nakładają się na schematy pamięci zbiorowej, która wpadła w pułapkę rozumu oddzielając płaszczyznę racjonalnej prawdy i uświęconego mitu. Ostatnio wypowiedziane przez Donalda Tuska słowa, że: „Idea Solidarności wyniosła do funkcji premiera ewangelika, funkcji ministra spraw zagranicznych polskiego Żyda i ministra finansów – Polaka z Litwy” są dowodem pamięci jednostkowej, wybiórczej i nieciągłej, a uchwała sejmowa z dnia 23 stycznia 2009 roku, do zasług Okrągłego Stołu zaliczyła wybór prezydentów: L.Wałęsy, A. Kwaśniewskiego, L. Kaczyńskiego, z pominięciem W.Jaruzelskiego.

To tylko przypadek czy betonowanie pamięci?

Jak więc było z tym czerwcem?

Co opowiemy naszym dzieciom i wnukom?

Czy to jajko, które wylęgło się w „Niespodziance”, było całkowicie świeże czy tylko częściowo?

Czy wszyscy powinniśmy świętować 4 czerwca i tak naprawdę czyje to święto?

Wybory, przy 62,7% frekwencji w pierwszej turze, były zwycięstwem Solidarności, a klęskę listy krajowej rozwiązano niezgodnym z prawem dekretem Rady Państwa o zmianie prawa wyborczego, zatwierdzonym później przez Sejm.

Kandydatów na premiera było dwóch: B.Geremek i T.Mazowiecki. Dlaczego przegrał Geremek? Czyżby przestraszył się telewizyjnego przemówienia Jaruzelskiego na Plenum KC? A może zabrakło mu zaufania społecznego? Zaszczytne więc stanowisko pierwszego „demokratycznego” premiera objął Tadeusz Mazowiecki, „zawodowy” poseł na Sejm PRL II, IV i V kadencji w latach 1961-1972, uwielbiany „niepodważalny autorytet”, który został jednocześnie przewodniczącym Unii Demokratycznej.

Pierwszym gościem zagranicznym w „wolnej” Polsce był szef KGB Kriuczkow, którego przyjęli „Solidarnościowy” premier oraz sowiecki generał w polskim mundurze – Czesław Kiszczak. Wizyta ta wkrótce przełożyła się na odmowę udziału premiera Mazowieckiego w rozwiązywaniu RWPG, którą proponowały na początku roku rządy Czech i Węgier. „My nie jesteśmy zainteresowani likwidacją Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, ale jej reformą” – stwierdził wtedy Mazowiecki, co może świadczyć, że o wolności i samodzielności nie było mowy, a „rezydentura” sowiecka istniała nadal. Kolejnym tego dowodem był wybór na prezydenta „wolnej” i „niepodległej”, szefa junty Stanu Wojennego, W.Jaruzelskiego, od lat 40-tych agenta NKWD, a Floriana Siwickiego, dowódcę 2 armii LWP w napaści na Czechosłowację, architekta stanu wojennego i członka WRON – na ministra obrony narodowej.

Kto powinien świętować 4 czerwca?

Powinno to być święto Solidarności i wszystkich Polaków, którzy dzięki swej sile i nadziei oparli się „imperium zła”. Nie uczyniliby tego bez duchowego wsparcia naszego Jana Pawła II - Polaka papieża i wielkiego przyjaciela Polaków, 40. prezydenta USA, Ronalda Reagana, salutującego Polakom pod pomnikiem Poległych Stoczniowców we wrześniu 1990 roku.
Solidarność to gorąca lawa, która rozbiła plugawą skorupę zniewolenia; to także wielka epopeja losów Polski i Europy, która dała początek rozpadu świata komunistycznego, opartego na przemocy i dyktaturze.
Ideę Solidarności zawłaszczyli częściowi „obalacze” komunizmu, czyli postkomuniści i sieroty po Unii Wolności – przefarbowani na liberałów, dawni funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa, TW i oficerzy prowadzący – własne dziś firmy, podpięci pod etos Solidarności. Dzisiaj to święto „szczęśliwych dzieci transformacji”, uwłaszczonych na narodzie, feta wielkiego biznesu nomenklaturowych spółek, nierozliczonych afer, korupcji i nepotyzmu, „mozaikowych tożsamości”, relatywizmu moralnego i dawnych standardów, w imię których obecna władza wsadza przed wyborami do więzienia przeciwników politycznych, wykańcza dziennikarzy, podnosi rękę na niezależne instytuty i uczelnie, przyzwala na korupcję i lżenie głowy państwa.

To święto „Jasnogrodu”, grubej linii, abolicji dla komunizmu i jedynie słusznej prawdy. Święto III RP z twarzą Rywina i innych zbiegłych przed wymiarem sprawiedliwości przestępców, dziś agentów CIA i bezkarnego „kręcenia lodów”.

Kto będzie świętował 4 czerwca?

Menadżmęt z establiszmętem w Murach Wawelu, wykarmiony wędlinami ze Śmiłowa i napojony przez Polmos-Lublin. Gala fałszu politycznego, niezrealizowanych obietnic i nieistniejącego sukcesu, w wykonaniu mistrzów propagandy księżycowej , medialnych autorytetów z nadania GW, które okazują się zidentyfikowanymi kapusiami, bronionymi przez tych jeszcze nie zdekonspirowanych, którzy równie ochoczo piszą listy ich poparcia, jak i atakują historyków i badaczy, którzy odkryli prawdę.

Co będą świętowali?

Częściowo wolne wybory, sprzeczne z konstytucją? Przecież nadal był to sejm X kadencji PRL, choć nazwany kontraktowym, który polegał na prostej i czytelnej umowie między władzami PRL a zmanipulowaną opozycją solidarnościową: wy nam władzę, my wam mamonę. Ale przecież PZPR władzy całkowicie nie oddała, nawet się nią nie podzieliła, to raczej wchłonęła nową w swój stary system komunistycznych struktur i zależności, odrywając elity Solidarności od ich naturalnego zaplecza. To lewicowy odłam związku zbliżył się towarzysko z komunistami i wyraził zgodę na oddanie nie tylko MSW, wojska, fotela prezydenta, ale co najważniejsze, oddanie finansów państwa. O końcu komunizmu nie było co marzyć. Gdy powstał pierwszy „demokratyczny” rząd, opozycja niepodległościowa jeszcze przez sześć miesięcy przebywała w Barczewie. Bo miękka charyzma T. Mazowieckiego to w istocie kompromis z komunistami, a także zgoda na plan Balcerowicza, niemożliwy wcześniej do przeprowadzenia.

W taki oto sposób, pod hasłem transformacji, rozpoczął się liberalny bolszewizm, wyprzedaż i niszczenie fundamentów państwa, wsparty później nakazowo-rozdzielczymi dyrektywami unijnymi i nową religią zwaną „globalnym ociepleniem”, na której można zarobić miliardy i nawet otrzymać nagrodę Nobla. Dlatego nie dziwi kandydatura J.Buzka na szefa. Przecież to on uważał, że trójkąt „Francja – Niemcy - Rosja” działa na korzyść Polski.

Za te wszystkie decyzje płacimy dziś wszyscy: utratą suwerenności politycznej i ekonomicznej, horrendalnym długiem publicznym (większym niż za Gierka), bezrobociem, zerowym wzrostem gospodarczym, niedowładem instytucji państwa i niezadowoleniem społecznym.
Ma też III RP datę swej narodowej hańby, bo 4 czerwca 1992 roku. był zamachem na demokrację, wykonanym przez ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsę, podyktowanym panicznym strachem przed lustracją i ugodą na dalszy immunitet komunistów.

Czy jest więc co świętować 4 czerwca?

Czy nadzieja, która wykiełkowała tam, w „Niespodziance”, nie została pogrzebana właśnie 3 lata później?


Dziękuję P. Tomaszowi Lisowi, autorowi tekstu pt.: „Guzikiewicz, czyli Achilles z podkulonym ogonem” (GW, 2009-05-21), za inspirację.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Andrzej Szubert



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 48

PostWysłany: Pią Cze 05, 2009 6:14 am    Temat postu: Wraca stare? Odpowiedz z cytatem

Miłośnikom realnego socjalizmu, sierotom po PRL, zapewne w ostatnich dniach łza wzruszenia często kręci się w oku. To, co ostatnio dzieje się w III RP, tak bardzo przypomina stare, dobre (dla nich) czasy.

Większość gazet, telewizja, zabierający głos politycy licytują się pomiędzy sobą w zachwytach nad dwudziestą rocznicą rzekomego obalenia komuny. Głośno nawołują do masowego udziału w rocznicowych obchodach.

Analogicznie, w czasach PRL, władza nawoływała do masowego udziału w obchodach „święta odrodzenia Polski” 22 lipca każdego roku, a zwłaszcza przy okazji okrągłych rocznic.

A przecież 4-go czerwca 1989 w Polsce nie obalono komuny. Tak samo, jak 22 lipca 1944 nie był odrodzeniem Polski.

W obu przypadkach wydarzeniom tym ton nadawali (oprócz obcej władzy) samozwańcy uważający się za reprezentantów społeczeństwa. W przypadku 4 czerwca 1989 byli to wybrańcy narodu (wyselekcjonowani do okrągłego stołu przez Kiszczaka). W drugim przypadku, 22 lipca 1944 była to awangarda klasy robotniczej wyselekcjonowana przez NKWD.
W obu przypadkach główne ustalenia dotyczyły zakresu otrzymanej przez samozwańców od suwerena władzy .
W obu przypadkach głosy dochodzące ze środowisk nie dopuszczonych do udziału we władzy były ignorowane.

A co najważniejsze, w obu przypadkach zainteresowanie społeczne hucznie obchodzoną rocznicą jest (i było wtedy) znikome. Ludzie po prostu nie wiedzą, co mają świętować. A raczej wiedzą, że nie ma czego świętować.

Jeszcze jedna paralela przychodzi mi na myśl. 22 lipca był świętowany, aby zatrzeć pamięć późniejszego okresu „utrwalania” władzy ludowej. 4 czerwca 1989 jest hucznie świętowany, by zatrzeć pamięć o 4 czerwca 1992.

Podobnie ma się sprawa z propagandą przedwyborczą i nawoływaniem do masowego udziału w eurowyborach. Przekonuje się nas, jak ważne jest to wydarzenie, jak ważny jest europarlament.
Pamiętam kampanie przedwyborcze z czasów PRL. „Głosuj na kandydatów FJN”. Absurd sytuacyjny polegał wówczas na tym, że innych kandydatów nie było.
Jedyną różnicą pomiędzy wyborami do europarlamentu a wyborami do sejmu z czasów PRL jest to, że wówczas można było głosować na jedną jedyną listę kandydatów. Dzisiaj jest większy "wybór".
Jak na razie rządzący europolitycy tolerują jeszcze udział w wyborach do europarlamentu partii nieprawomyślnych. Pytanie tylko, jak długo jeszcze...

A przecież znaczenie polityczne europarlamentu niewiele różni się od znaczenia politycznego sejmu w czasach PRL. Fasada, pozorowanie demokracji. Bez wpływu na realną politykę.
Zdanie szeregowego europejczyka liczy się dzisiaj dokładnie tyle samo, co w przeszłości liczyło się zdanie szeregowego obywatela PRL – czyli po prostu nic.

Za to „zainteresowanie” wyborami jest podobne. Gdyby w czasach PRL nie stosowano przymusu psychologicznego, frakwencja w wyborach do sejmu byłaby podobna do frekwencji w eurowyborach. A ta jest od lat żenująco niska.

Wie o tym prasa, telewizja. Wiedzą o tym politycy.
A jednak, jak w starych czasach PRL-u, nie przestają nas przekonywać, że jest inaczej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum porozumienie.forumoteka.pl Strona Główna -> Dyskusje Ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum