Forum porozumienie.forumoteka.pl Strona Główna porozumienie.forumoteka.pl
Opis Twojego forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Skandal z Encyklopedią Solidarności
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum porozumienie.forumoteka.pl Strona Główna -> Dyskusje Ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jacek Bezeg



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 62

PostWysłany: Wto Sty 05, 2010 4:37 pm    Temat postu: Skandal z Encyklopedią Solidarności Odpowiedz z cytatem

Tadeusz Kasprowicz
SKOK NA ENCYKLOPEDIĘ SOLIDARNOŚCI
czyli o tym, jak w Opolu jeden magister chemii
i dwu doktorów historii kręci lody
Skandal wokół encyklopedii Solidarności wybuchnął w chwili, gdy przebywający w Nowym Jorku Zbigniew Szatyński dowiedział się z internetu, że jego biogramu w niej nie ma, choć miał się tam znaleźć. O pominięciu go zadecydowali jacyś nieznani sprawcy. Ci przestali być nieznani wkrótce po tym, jak dali głos w miejscowej prasie. Opolskie gazety z wielkim upodobaniem publikowały ich wątpliwej wartości uzasadnienia. Mediom zabrakło natomiast miejsca dla rzetelnej informacji, dlaczego biogram Szatyńskiego miał do encyklopedii trafić. Uzupełnijmy ten brak przynajmniej częściowo.
W 1981 r. Z. Szatyński był w Opolu redaktorem prasy solidarnściowej, znanym z radykalnie krytycznej postawy wobec ówczesnego reżimu politycznego.To być może stało się przyczyną porwania go z ulicy, w obecności innego redaktora i jednocześnie działacza „S” Rolników Indywidualnych, Krzysztofa Stachowskiego (jego biogramu również nie ma w encyklopedii). Porwania dokonali funkcjonariusze SB w październiku tegoż 1981 roku. SB nie uciekała się do tak gangsterskich metod wobec każdego przeciwnika politycznego. Widocznie w jej ocenie redaktor Szatyński (piszący pod pseudonimem Kajetan A. Tao Szatański) stanowił istotne zagrożenie dla reżimowej propagandy.
Internowany na początku stanu wojennego, Szatyński przesiedział w więzieniach, eufemistycznie zwanych do dziś ośrodkami internowania, cały rok. Był wyjątkowo źle traktowany, represjonowany i szykanowany. Nie otrzymał np. przepustki na pogrzeb matki, a telegram o jej śmierci wręczono mu dopiero po pogrzebie. Nawet opolski sąd, którego nie można przecież podejrzewać o jakieś szczególne wobec niego względy, uznał niedawno te represje za wyjątkowo paskudne.
W 1983 r. Szatyński emigrował do USA, skąd powrócił w 1985 r. w dość niecodziennych okolicznościach. Ale to inny temat, nadający się raczej na opowieść sensacyjną.
Skandal z wyrzuceniem jego biogramu wywołali samozwańcy, którzy w maju 2008 r. dokonali czystki na liście kandydatów do encyklopedii, skreślając jedne nazwiska, a wpisując inne. Samozwaniec Zbigniew Bereszyński twierdzi, że o wykreśleniu Szatyńskiego zadecydowała Cecylia Gonet, przewodnicząca Zarządu Regionu Śląska Opolskiego „S”. Ta jednak wszystkiemu zaprzecza.
Nie jest akurat szczególnie ważne, czy Bereszyński w tej sprawie kłamie i z jakiego powodu. Ważne natomiast jest to, że Gonet wykazała brak roztropności, dając się podejść kilku spryciarzom, firmując ich skok na encyklopedię i instytucjonalnie go uwiarygodniając. Bez niej nie mogliby zrobić tego, co zrobili. I jeśli nawet jest prawdą, że nikogo nie skreślała, ani nie wpisywała, to jest również prawdą, że chcąc niechcąc przyłożyła do tego rękę.
Cecylia Gonet okazała się też nielojalna wobec Opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej. Do dziś nie zostało ono poinformowane o wszystkich wprowadzonych zmianach. A w encyklopedii brak jest również biogramów takich opolskich działaczy, jak Roman Kirstein, Jerzy Gnieciak, wspomniany już wyżej K. Stachowski, wówczas z Polskiej Nowej Wsi, Krzysztof Oleszko (dziś już nieżyjący), wówczas z Fosowskiego, czy Bożena Kawka, wówczas z Kluczborka. Korzystając z okazji, zapytam też publicznie o losy mojego biogramu, który Antoni Maziarz tak pracowicie przygotowywał. Magister chemii nie pozwolił go Panu zamieścić? Ale w takim razie po co zadawał Pan sobie tyle trudu, doktorze? Trzeba było najpierw zapytać magistra o pozwolenie.
Z drugiej jednak strony prawdą jest i to, że Zarząd OSPN przespał sprawę. Obudził się po wielu miesiącach na skutek interwencji Z. Szatyńskiego. Ale zareagował w sposób ograniczony, a tym samym nieskuteczny. Jego błąd polega na tym, że skoro podjął się pewnego zadania, powinien był realizację tego zadania w sposób ciągły monitorować. Bowiem, a trzeba to wiedzieć, na prośbę Stowarzyszenia „Pokolenie” w Katowicach stowarzyszenie opolskie miało przygotować listę nazwisk do encyklopedycznych biogramów. Przy czym Zarząd OSPN, wychodząc ze słusznego założenia, że zainteresowani, czyli dawni opozycjoniści, nie powinni tworzyć encyklopedycznych zapisów, powierzył pieczę nad realizacją przedsięwzięcia Wydziałowi Historycznemu Uniwersytetu Opolskiego, a w jego ramach personalnie Antoniemu Maziarzowi, doktorowi historii.
Początkowo wydawało się, że A. Maziarz, człowiek młody, niezaangażowany w działalność opozycyjną, metodologicznie przygotowany, stanowi rękojmię całkowitego obiektywizmu. Wkrótce okazało się to złudzeniem.
Oto kilka przykładów. W encyklopedii brak jest odrębnego hasła dla pisma „Solidarność Opolszczyzny”, które wychodziło od założenia na jesieni 1980 r. aż do wprowadzenia stanu wojennego (od września 1981 r. pod fatalnie zmienionym przez ówczesnego przewodniczącego ZR, Stanisława Jałowieckiego, tytułem – „Prawda”). Biuletyn ten znano i czytano nie tylko w regionie. Szerokim echem odbił się zwłaszcza dwuczęściowy artykuł „Opolscy mafioso” o nadużywaniu przez sekretarzy partyjnych swych stanowisk dla osobistych korzyści.
Byłem w tym czasie, od stycznia do sierpnia 1981 r., redaktorem naczelnym pisma i to ja podjąłem decyzję, by ów tekst opublikować, mimo wątpliwości, wywołanych jego anonimowym autorstwem. Sam też dopisałem końcową część, opierając się na dokumentach, otrzymanych z Komisji Zakładowej „S” opolskiego Metalchemu (dziś już nieistniejącego).
O ponadregionalnym spectrum tematów, poruszanych w „Solidarności Opolszczyzny”, a także o ich ważności, świadczą przedruki, np. artykułów Krzysztofa Stachowskiego czy Jarosława Chołodeckiego, by wymienić tylko ich dwu, w innych pismach, choćby w „Wolnym Związkowcu”, wychodzącym w Hucie Katowice. Moje tłumaczenie fragmentu o Stalinie z książki Ericha Fromma „Anatomia ludzkiej destrukcyjności” ukazało się w kilku pismach nie tylko w 1981 r., lecz również w latach stanu wojennego.
Ważnym przyczynkiem do roli, odgrywanej przez „Solidarność Opolszczyzny” w regionie, jest fakt, że dwu jej redaktorów, Stanisław Jałowiecki i Jarosław Chołodecki, zostało wybranych w lipcu 1981 r. na przewodniczącego i wiceprzewodniczącego Zarządu Regionu. Fakt pozostaje faktem niezależnie od tego, jak dziś oceniamy wybór Jałowieckiego.
Podczas gdy o „Solidarności Opolszczyzny”, która przez ponad rok brała udział w kształtowaniu opinii publicznej, nie ma w encyklopedii ani słowa, to A. Maziarz nie zapomniał osobiście sporządzić informacji o innym piśmie – „Test”, którego jedyny numer ukazał się jesienią 1981 r. Skąd wziął ich aż 3, nie wiadomo. Wiadomo natomiast po co. Chciał w ten sposób dowartościować swego uniwersyteckiego kolegę, Zbigniewa Bitkę. Nie sądzę jednak, by ten takiego dowartościowania potrzebował. Maziarz pomylił przy tym dwa wydawnictwa o tym samym tytule. Jeden „Test” ukazał się na jesieni 1980 r. i był rzeczywiście adresowany do środowiska nauczycielskiego, drugi – o którym tutaj mowa – rok później, adresowany do szerszego grona, bo do opolskich środowisk nauki, kultury i oświaty. Redagowałem oba pisma, z tym że wcześniejsze bez udziału Zbigniewa Bitki, drugie – z jego udziałem. Maziarz czyni Z. Bitkę, ówczesnego studenta, a dziś nauczyciela akademickiego, założycielem i redaktorem, mnie – jedynie redaktorem w nawiasach (vide biogram Z. Bitki). W rzeczywistości było dokładnie na odwrót.
Takich efemeryd z Opolszczyzny jest w encyklopedii więcej. Już Z. Bereszyński zadbał o to, by informacja o „Solidarnorności Walczącej – Opole” ukazała się na czołowym miejscu. Dlaczego? Bo był jednym z jej redaktorów i jest autorem hasła. Pierwszy, w formie ulotki, z czterech numerów pisma ukazał się – uwaga! uwaga! – 31 maja 1989 r.
Czy pominięcie „Solidarności Opolszczyzny” jest dziełem przypadku? Skądże. Rzecz idzie o coś znacznie ważniejszego niż samo pismo, czy związane z nim personalia. Idzie mianowicie o historyczny przekręt, którego inaczej nie dałoby się zrealizować. By go dokonać, trzeba więc było albo usunąć całkowicie z pola widzenia pismo i owe personalia, albo pomniejszyć ich znaczenie, wprowadzając jednocześnie na widoczne miejsca wydawnicze efemerydy oraz biogramy osób o drugorzędnym znaczeniu. A nawet kompromitujących „Solidarność”.
Otóż na jesieni 1980 r. i przez cały 1981 r. największym, liczącym się ośrodkiem opozycji demokratycznej w Opolu był Miedzyzakładowy Komitet Założycielski NSZZ „Solidarność” (w skrócie – MKZ), a od sierpnia 1981 r. Zarząd Regionu. Na nim skupiały się oczy wszystkich, nie tylko członków i sympatyków „Solidarności”, ale i jej przeciwników. Istniały oczywiście kilkuosobowe grupy czy pojedyncze osoby o innej orientacji opozycyjnej, lecz jeśli chciały być szerzej słyszane, musiały znaleźć się w orbicie oddziaływania MKZ-tu, a później Zarządu Regionu. Innej możliwości wówczas nie było.
Samozwańcy postanowili to zakwestionować i przedstawić w encyklopedii odwróconą, motywowaną ideologicznie – choć ideologia służy tu, jak zwykle, prywatnym celom ideologów – oraz niezgodną z faktami wersję. Kawę na ławę wyłożył jeden z nich, Mariusz Patelski, twierdząc w „Gazecie Wyborczej”, że Opole jest w encyklopedii nadreprezentowane. Wedle niego, by to naprawić, trzeba się posłużyć parytetem miejscowości, czyli, nazywając rzecz po imieniu, czymś w rodzaju „urawniłowki”. Ów doktor historii nie zauważył chyba, że „urawniłowka” w odniesieniu do faktów historycznych to nic innego, jak ich fałszowanie. Fakty bowiem albo są takie, jakie są, albo nie są faktami.
Patelski daje też przy okazji popis obłudy. No bo on sam to niby skąd? Z Księżyca? Skoro Opole jest w encyklopedii nadreprezentowane, to po co się na jej strony wpychał? Sam zresztą odpowiada niechcący na to pytanie w innym fragmencie swej wypowiedzi, tym razem zgodnej z praktyką tej samej ideologii, znaną pod nazwą „równych i równiejszych”. Oświadcza tam butnie, że „w końcu o tym, kto znajdzie się w encyklopedii, decydujemy my, historycy”.
Na jakiej podstawie, jeśli wolno spytać. Niepełnej, fragmentarycznej, zniekształconej wiedzy? Przez blisko 30 lat żaden z opolskich historyków, łącznie z Patelskim, nie spróbował nawet spisać relacji żyjących jeszcze uczestników tamtych wydarzeń. A teraz chce wydawać wyroki? Patelski nie mówi tu jak historyk. On mówi jak sędzia historii. Samozwańczy sędzia.
W rzeczywistości jednak, mimo całej pychy i buty, obaj – Mariusz Patelski i Antoni Maziarz – zachowali się w tej sprawie jak chłopcy na posyłki magistra chemii. Zbyt młodzi, by znać dzieje „Solidarności” na Opolszczyźnie z autopsji, postąpili nie jak uczeni profesjonaliści, lecz jak kiepscy amatorzy. Nie mając bowiem własnej zobiektywizowanej wiedzy na ten temat, zawierzyli jednemu, zatrutemu źródłu. Z drugiej strony – nie zawierzyliby, gdyby sami nie przejawiali skłonności do krętactw. Maziarz wiedział doskonale od kogo otrzymał mandat zaufania do prowadzenia tej sprawy. A jednak nie powiadomił Zarządu OSPN o konieczności wprowadzenia zmian, nie mówiąc już o samych zmianach. Zresztą w podobny sposób postąpił ze mną. Przez telefon odczytał mi nawet gotowy tekst biogramu. Na moją prośbę obiecał też przekazać jego wydruk. Do dnia dzisiejszego obietnicy nie spełnił. Nie raczył też powiadomić mnie, z jakiego powodu mój biogram nie znajdzie się w encyklopedii. Widocznie, wbrew zaprzeczeniom Patelskiego w „Gazecie Wyborczej”, o skreśleniach zadecydowały osobiste animozje i sympatie magistra chemii.
Dlaczego A. Maziarz, bo to on jest odpowiedzialny za całokształt zapisów z Opolszczyzny, dokonał tych manipulacji? Najprostszym wyjaśnieniem byłaby supozycja, że hołduje absurdalnemu, nieopartemu na faktach i ahistorycznemu poglądowi, jakoby centralnym ośrodkiem opozycji demokratycznej w Opolu była ówczesna Wyższa Szkoła Pedagogiczna (dziś Uniwersytet Opolski). Opozycyjna może ona i była, tylko w odwrotną stronę. WSP nazywano bowiem wtedy „czerwoną Sorboną”, czego nie trzeba chyba nikomu szerzej objaśniać.
Uczelnia ta nie tylko nie wytworzyła własnego, znaczącego środowiska opozycyjnego, lecz nie stanowiła też żadnego, choćby minimalnego, zaplecza intelektualnego dla innych środowisk, w tym dla opolskiego MKZ-tu. Nie wytworzyła, bo intelektualistów tam nie było. Naukami społecznymi zarządzał od lat TW „Kazimierz”, czyli Bartłomiej Kozera, miejscowego chowu polonista, który po kilkuletnim pobycie w Związku Sowieckim został „filozofem”. W naukach historycznych brylował Stanisław S. Nicieja, lektor KW PZPR w Opolu, autor prac o Feliksie Dzierżyńskim i innym działaczu komunistycznym. Jako nauczyciel akademicki wmawiał ponoć studentom, że Katyń, to zbrodnia niemiecka. Nicieja, człowiek obrotny i obrotowy, po 1989 r. przesiadł się na konika patriotycznego, do dziś ujeżdżając go, ile się da, choć nigdy nie zapomniał o swej „lewej nóżce” (był senatorem z ramienia SLD). O naukach ekonomicznych szkoda w ogóle gadać.
A. Maziarz wciągnął do współpracy swego kolegę uniwersyteckiego, tak jak i on doktora nauk historycznych, Mariusza Patelskiego. Nie ma oczywiście nic złego w tym, że kolega angażuje kolegę do realizacji tak szczytnego zadania. Wprost przeciwnie. Ale jak zwykle, tak i tym razem, diabeł tkwi w szczegółach. Wedle mojej wiedzy M. Patelski nie figurował na sporządzonej przez OSPN liście. A nawet, gdyby figurował, to jego działalność nie kwalifikuje go do tej właśnie encyklopedii jako czołowego działacza. Znalazł się w niej, jak sądzę, dzięki swemu koledze. Antoś sporządził też Mariuszkowi biogram na cacy.
W tym samym bowiem roku, gdy Z. Szatyński kiblował w więziennych murach, M. Patelski rozpoczynał działalność jako drużynowy ZHP. Tak się akurat składa, że „S” nie była umiłowaną organizacją tych harcerzy. Nie ma tu oczywiście żadnej winy drużynowego Patelskiego. Ale nie ma też jego zasługi. Czyżby A. Maziarz o tym nie wiedział? Zmyliły go chyba Orlęta Lwowskie, imieniem których drużyna była nazwana.
Od 1987 r. M. Patelski, już jako student WSP w Opolu, kolportuje ponoć książki i pisma z drugiego obiegu, a także ulotki. To bardzo dobrze o nim świadczy, tyle tylko że napisał o tym jego niewiarygodny kolega. Nie mamy więc pewności, czy nie było tu tak jak z „Testem”, czyli że jednorazowa akcja cudownie się pod piórem Maziarza rozmnożyła. Ponadto nie jeden Patelski zajmował się w Opolu kolportażem. Dlaczego zatem właśnie on ma korzystać z wyróżnienia? Bo załatwił mu to kolega? Znam licealistę z Opola, który za kolportaż przesiedział w areszcie 48 godzin. Patelskiemu nawet to się nie przydarzyło. Bo gdyby się przydarzyło, już by Maziarz nie zapomniał o tym napisać.
Patelski działa aktywnie w NZS, a nawet zostaje uczelnianym przewodniczącym. Wedle Wiesława Uklei, wiarygodnego świadka tamtych wydarzeń, w 1989 r. grupy członków NZS z opolskiej WSP pełniły rolę bojówek, przepędzających sprzed kościołów (kościoła?) mniej liczne grupy członków środowisk niepodległościowych, protestujących przeciwko zmowie Okrągłego Stołu. Tego, czy działo się to z inicjatywy Patelskiego, czy nie, nie wiemy, ponieważ Maziarz tę kwestię, jako wstydliwą, całkowicie pomija.
Za to w nachalny sposób usiłuje przydać swemu koledze opozycyjnych barw. Dowiadujemy się więc, że Patelski działał w studenckim kole historycznym, gdzie pogłębiał wiedzę o „białych plamach”. Bez naciągania nie da się tu jednak ustalić związków przyczynowo-skutkowych z działalnością opozycyjną. Istnieje na to dobry przykład w osobie Stanisława S. Nicieji. Przecież w jego przypadku eksploatowanie „białych plam”, to czysty interes handlowy. Czy z tego tytułu należałoby uznać go za działacza opozycji demokratycznej i umieścić jego biogram w encyklopedii Solidarności?
Popisem ignorancji ze strony Maziarza jest twierdzenie, że w uczelnianym kole filozoficznym Patelski zdobywał wiedzę o kierunkach filozoficznych wówczas „oficjalnie zakazanych”. Otóż wtedy żaden kierunek filozoficzny nie był w Polsce zakazany. Prof. Jan Krasicki, na którego Maziarz, zupełnie nie wiedząc, o czym mówi, się powołuje, przez wiele lat zajmował się filozofią rosyjską, tylko akurat nie marksistowską (Bierdiajew, Szestow, Florenski, Rozanow). Jest jednym z jej niewielu w Polsce znawców. Gdyby więc prowadził jakieś tajne komplety o kierunkach filozoficznych „oficjalnie zakazanych”, to zamiast wykładać na uczelni, siedziałby raczej w więzieniu.
Najciekawsza w biogramie Patelskiego jest jednak informacja, że w 1991 r. zapisał się do „Solidarności”, a w 1993 r. z niej wypisał. Dlaczego? Czy stanął przed dylematem: albo członkostwo w „Solidarności”, albo praca na uniwersytecie? Odpowiedź na to pytanie zna najlepiej on sam. My możemy jedynie spekulować, biorąc pod uwagę to, jak w Opolu nazywano dawniejszą WSP. Spośród jej absolwentów wywodziło się wielu funkcjonariuszy SB. Kilku z nich wykłada dziś na Uniwersytecie Opolskim, a jeden jest nawet wicekanclerzem. Stanowi to wyraz szczególnej wdzięczności funkcjonariuszy b. tajnej policji politycznej dla swej macierzystej uczelni.
Oto prawie cała prawda o skandalu. Prawie cała, czyli nie cała. Jej reszta znajduje się poniżej.
A. Maziarz popełnił fatalny błąd, angażując do współpracy Z. Bereszyńskiego, byłego opozycjonistę. Bereszyński jest bowiem stroną, osobiście zainteresowaną takimi, a nie innymi, zapisami w encyklopedii. Ten magister chemii forsuje w opolskich mediach naiwny, z gruntu fałszywy i ahistoryczny pogląd jakoby ważniejsze od zakładania struktur „S” w latach 1980/1981 oraz działania w nich było podziemie i konspiracja. Słowa „podziemie” i „konspiracja” odmienia we wszystkich istniejących i nieistniejących przypadkach. Twierdzi wręcz, że tylko ci z podziemia i konspiracji całymi latami się narażali, natomiast ci pierwsi wiedli sielskie życie w redakcjach i na stołkach działaczy związkowych. Wedle tego rozumowania bardziej się narażali ci wszyscy, którzy ani minuty nie przesiedzieli w areszcie, a których biogramy znajdują się w encyklopedii, niż w 1981 r. Szatyński, który w więzieniach spędził rok swego życia. No jasne, że też nie wpadłem na to wcześniej. Przecież skoro siedział, to jak mógł się narażać?
Bereszyński zdaje się zapominać, że reżim Wojciecha Jaruzelskiego zamknął jednej nocy grudniowej więcej osób, łącznie z nim, niż potem przez wszystkie lata swego istnienia. Czy dlatego, że się mu niczym nie narazili? Oczywiście wedle prywatnej logiki Bereszyńskiego działacze podziemia dlatego tak często nie trafiali do aresztów i więzień, bo dobrze konspirowali. Mam nadzieję, że nie tak jak on. W jednym ze swych elaboratów przechwala się, jak to w ręce SB wpadła cała sieć kolporterów, wraz ze źródłem, u którego zaopatrywali się w bibułę. Tylko on jeden nie wpadł. Dlaczego? To jasne, bo dobrze konspirował.
Rzecz w tym, że jeśli wpada cała siatka, a jeden nie, to na ogół on właśnie jest tym, który wsypał pozostałych. Czy było tak w przypadku Bereszyńskiego? Nie mam podstaw, by twierdzić, że zrobił to świadomie. Już raczej nieświadomie naprowadził tropiących na ślad konspiratorów. SB go oszczędziła, licząc na to, że może się jeszcze na coś przydać. Chyba że było całkiem inaczej.
Przykładem prawdziwej hucpy w wykonaniu Bereszyńskego jest napisany przez niego i zamieszczony w encyklopedii biogram Wojciecha Gilewicza. Powiem więcej. Jest to prowokacja, która ma na celu ośmieszenie encyklopedii. Sądzę, iż Bereszyński sam tej prowokacji nie wymyślił. Musiał otrzymać od kogoś takie zlecenie. Tylko od kogo?
Jeszcze nie tak dawno Gilewicz wyśmiewał się z jego historiograficznych pretensji. Każdy może się o tym naocznie przekonać, trafiając na odpowiednią stronę w internecie. Bereszyński odpowiada na to, że Gilewicz i inni używają wobec niego „rynsztokowego języka obelg i wyzwisk”, do którego on nigdy się, jak zapewnia, nie zniżył. Ponadto „opluwają i szkalują moją osobę” (co charakterystyczne, Bereszyński z reguły nie mówi o sobie „ja”, lecz „moja osoba”, jakby cierpiał na rozdwojenie jaźni), „a na dodatek kłamią”. I w końcu: „Dla mnie ludzie ci nie są i już nigdy nie będą wiarygodni”. To przeczytałem w kwietniu 2008 r.
I oto w jakiś czas po tych zapewnieniach ukazuje się w „Gazecie Wyborczej” artykuł o TW „Piast”, czyli Wojciechu Gilewiczu jako Konradzie Wallenrodzie „S”, powołujący się na Bereszyńskiego. To samo, tylko w skróconej formie, sam Bereszyński powtórzył w encyklopedii. W ogóle cała struktura biogramu Gilewicza charakteryzuje się tym, że nad skąpymi faktami dominują spreparowane przez Bereszyńskiego oceny, poprzetykane cytatami z akt SB. Tak więc esbecy, werbując Gilewicza, posłużyli się szantażem, co ma być dla niego okolicznością łagodzącą. Ale szantaż nie może nią być, dopóki nie wiemy, czego dotyczy. My nie wiemy, wie za to Bereszyński. Jednak nie powie, bo prosił go o to Gilewicz (to informacja z „Kuriera Brzeskiego”). Jak to? Jeszcze nie tak dawno Bereszyński wyrzekał na Gilewicza, że kłamie i że już nigdy nie będzie dla niego wiarygodny, a tu nagle staje się powiernikiem najskrytszej tajemnicy kłamcy? I kto ich pogodził?
Dalej Bereszyński twierdzi, że donosy Gilewicza nie miały praktycznie żadnego znaczenia. Jeśli nie miały, to dlaczego Zygmunt Jurkiewicz, działacz opozycyjny z Kluczborka, zafasował 1,5 roku więzienia w zawieszeniu. Wprawdzie z donosami nie możemy się zapoznać w internecie, ale możemy z protokołem z zeznań Gilewicza. Okazuje się, że śpiewał jak z nut. Gdyby nie donosił, nie musiałby tak śpiewać. W grze, w którą się uwikłał, dostał od esbeków mata.
Bereszyński twierdzi nie tylko, że Gilewicz donosił po to, żeby nie donosić, ale że wykorzystywał współpracę z SB, by ją rozpracowywać od środka. Dla „Solidarności” naturalnie. Najzabawniejsze jest jednak to, gdybyśmy oczywiście w tajną misję Jamesa Bonda z Kluczborka uwierzyli, że – jak podaje w encyklopedii tenże sam Bereszyński – esbecy o tym wiedzieli. Czyli, mając Gilewicza za głupka, wpuszczali go w maliny.
Bereszyński kłamie tu zupełnie świadomie. Oto fragment z 8.10.2009, w którym poucza ex cathedra jakiegoś forumowicza: „...przeciętny kandydat na TW, a nawet formalnie zarejestrowany TW, nie mógł zbyt wiele. To on przecież miał być źródłem informacji dla SB, a nie odwrotnie”. Nic dodać, nic ująć. Tylko jak ma się do tego Gilewicz jako Wallenrod?
Dla świętoszka Bereszyńskiego, który twierdzi, że nikogo nie lżył, Szatyński to „osobnik, na którego nie warto nawet splunąć”. Pod adresem Andrzeja Szuberta, b. działacza opozycyjnego z Kluczborka, zamieszkałego obecnie w Niemczech, skierował taką oto groźbę: „Skoro chcesz wojny, skurwysynu, będziesz ją miał”. A to dlatego, że Szubert nazwał po imieniu wszystkie jego kłamstwa i fałszerstwa. Zresztą o tymże samym Szubercie, który był internowany w Nysie w tym samym, co on, więzieniu, Bereszyński mówi publicznie, jako o „osobniku, którego szczuje się psami i zrzuca ze schodów”. Kto i kiedy w Polsce szczuł ludzi psami, wiemy wszyscy doskonale. Wiemy też, kto zrzucił ze schodów Stanisława Pyjasa.
Podobnie traktuje Bereszyński innych swych adwersarzy. Piotrowi Badurze, redaktorowi i wydawcy lokalnego pisma „Beczka”, wychodzącego w Brynicy k/Opola, na zarzut, że zamiast odpowiadać rzeczowo na argumenty, neutralizuje go, wyliczył kilka substancji chemicznych, służących do neutralizacji, czyli unieszkodliwiania. Szydząc, przypomniał tym wszystkim, którzy będą Badurę chemicznie unieszkodliwiali, by założyli maski, bo inaczej mogą sami ucierpieć.
Pomysły tego rodzaju, a można ich znaleźć na stronach internetowych znacznie więcej, są wyjątkowo plugawe i świadczą o kompletnej degeneracji charakterologicznej kogoś, w czyjej głowie się zrodziły. Jak na ironię ich autor, magister chemii Zbigniew Bereszyński został w dniu 3 maja ub.r. zaliczony w poczet honorowych obywateli Opola. Za wybitne osiągnięcia naukowe w dziedzinie historii, by nie było wątpliwości.
Cóż można na to powiedzieć? Chyba tylko tyle, że radni miejscy w Opolu, podejmując tę decyzję, mieli rozeznanie w rzeczywistości porównywalne z rozeznaniem Kubusia Puchatka. Osobom, które nie wiedzą, kim był Kubuś Puchatek, bo nie zetknęły się w dzieciństwie z książeczką o jego przygodach, wyjaśniam, że Kubuś Puchatek był to miś o bardzo małym rozumku.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Andrzej Kuczuk
Gość





PostWysłany: Sro Sty 06, 2010 12:08 pm    Temat postu: Z. Bereszyński odpowiada na paszkwile Odpowiedz z cytatem

Po raz kolejny na forum PON zaatakowano publicznie kogoś komu wcześniej odebrano tutaj prawo głosu. Mam oczywiście na myśli Zbigniewa Bereszyńskiego. To nie jest fair play! Jeżeli tak postępują ludzie prawicy, to na co jeszcze możemy liczyć w naszym kraju? Jaka jest nasza polityczna alternatywa? Podaję link do tego co w swojej obronie napisał w innym miejscu Z. Bereszyński. http://forum.gazeta.pl/forum/w,65,105225414,105242857,Kolejna_rozroba_OSPN_.html
Powrót do góry
Andrzej Szubert



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 48

PostWysłany: Sro Sty 06, 2010 7:12 pm    Temat postu: Panie Kuczuk Odpowiedz z cytatem

Na jego stronie Bereszyński atakuje OSPN i imiennie mnie.
http://www.bereszynski.cba.pl/teksty_w_odp_na_apel_ospn.htm
http://www.bereszynski.cba.pl/teksty_insynuacje_szuberta_komentarz.htm
Nikt z nas nie ma możliwości wypowiedzi na tamtej stronie. Ale według p. Kuczuka jest to oczywiście jak najbardziej fair play ze strony Bereszyńskiego. Tylko prawica jest wredna i podstępna.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
krystyna szkutnik



Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 13

PostWysłany: Sro Sty 06, 2010 9:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Panie Kuczuk
Pan Bereszynski, czy jak mu tam, jest jednym z twórców encyklopedii, która kolokwialnie mówiąc, jest na żenującym poziomie. Dzieło świadczy o autorach.
Kim Pan jest?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Andrzej Kuczuk
Gość





PostWysłany: Sro Sty 06, 2010 10:35 pm    Temat postu: Do p. Szuberta Odpowiedz z cytatem

Panie Szubert! Podał Pan linki do tekstów napisanych przez Z. Bereszyńskiego w odpowiedzi na ataki. Z. Bereszyński nie atakował lecz sam był atakowany przez Pana i Pańskich kolegów z OSPN. Zaczął bronić się na własnej stronie internetowej potem jak odebrano mu możliwość obrony na forum PON. Pana Kasprowicza też nikt nie atakował. On sam atakuje z pomocą p.p. Bezega i Szuberta. Takie są fakty i proszę nie odwracać kota ogonem.
Powrót do góry
Andrzej Kuczuk
Gość





PostWysłany: Sro Sty 06, 2010 10:37 pm    Temat postu: Do p. Szkutnik Odpowiedz z cytatem

Szanowna Pani Szkutnik! Indywidualny autor (w tym wypadku Z. Bereszyński) może odpowiadać tylko za treść haseł, które sam napisał a nie za całokształt dzieła pod nazwą Encyklopedia Solidarności, bo dzieło to powstaje jako efekt pracy wielu osób. Dlaczego próbuje Pani stosować zasadę odpowiedzialności zbiorowej? To bardzo nieładna zasada, przypominająca bardzo niedobre czasy. Jeżeli czuje się Pani na siłach, żeby polemizować z treścią konkretnych haseł autorstwa Z. Bereszyńskiego to proszę podjąć taką merytoryczną polemikę a nie uciekać się do demagogicznych uogólnień. Demagogiczne uogólnienia nie spowodują, że Encyklopedia będzie lepsza. Kim jestem? Wolnym człowiekiem bez żadnych politycznych zobowiązań. Nie gram w żadnej politycznej drużynie i kieruję się własnym rozumem. Wystarczy?
Powrót do góry
Andrzej Szubert



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 48

PostWysłany: Czw Sty 07, 2010 9:27 am    Temat postu: Panie Kuczuk Odpowiedz z cytatem

Panie Kuczuk, indywidualny autor jak najbardziej ma wpływ na jakość zbiorowego dzieła. Za katastrofalną jakość ES jako całość odpowiedzialni są właśnie tacy ludzie jak Bereszyński. Bez takich manipulatorów, jak on, jakość ES byłaby o wiele większa.
Jego wysoce szkodliwa działalność na tym polu polega nie tylko na przekształcaniu ES w hagiografię agentury SB - to wszak Bereszyński skompromitowanego Piasta przerobił na bohatera. Manipuluje Bereszyński ponadto Maziarzem i Patelskim, za ich całkowitą i ochoczą zgodą. To oni we trzech zrobili z opolskiego działu ES karykaturę Solidarności i hagiografię agentury bezpieki.
I niech pan przestanie powtarzać, że jest Pan człowiekiem wolnym. Pan tylko wkleja teksty "dziejownika" Bereszyńskiego. Wystarczy???
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Andrzej Kuczuk
Gość





PostWysłany: Czw Sty 07, 2010 9:55 am    Temat postu: Znowu Pan kłamie Odpowiedz z cytatem

Panie Szubert! Jak zwykle rozpowszechnia Pan oszczerstwa. Zbigniew Bereszyński jest znany z tego, że jako jedyna osoba w woj. opolskim konsekwentnie ujawnia dawną agenturę SB. Niedawno dzięki jego publikacjom odwołano b. współpracownika SB z zarządu spółki ZAK w Kędzierzynie (spółka giełdowa, jeden z największych zakładów pracy w Polsce).
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20091029/POWIAT03/885675286
Jeżeli chodzi o "Piasta" to Bereszyński jako pierwszy szczegółowo opisał tę sprawę na podstawie dokumentów. To Pański problem, że dokumenty nie potwierdzają Pańskich opinii. Takie są fakty, a Pan po prostu kłamie. Wczoraj wieczorem Z. Bereszyński na opolskim forum GW publicznie przyłapał Pana na kłamstwie (link powyżej). Nie pozostało Panu nic innego niż podwinięcie ogona i ucieczka z forum. To także są fakty.
Powrót do góry
Andrzej Szubert



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 48

PostWysłany: Czw Sty 07, 2010 10:41 am    Temat postu: Panie Kuczuk Odpowiedz z cytatem

Panie Kuczuk. Bereszyński znany jest przede wszystkim z tego, że jako jedyny konsekwentnie co niektórych agentów przerabia na bohaterów. Jak to zrobił z Piastem i Renkiem.
Dziwne, że w biogramie Piasta nie uwzględnił Bereszyński ważnego dokumentu - aktu oskarżenia Z. Jurkiewicza, sporządzonego na podstawie zeznań W Gilewicza. Dziwne też, że "zapomniał" Bereszyński, iż pierwszą rzeczą, jaką zrobił Gilewicz po odwieszeniu Solidarności w 89 roku było załałszowanie przez niego historii kluczborskiej Solidarności, gdzie z siebie i Gleicha zrobił najważniejszych działaczy.
Zresztą, kłamstwa i przekręty Bereszyńskiego odnośnie Piasta opisałem szczegółowo w innym miejscu:
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7927.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
Z forum gadzinówki nie uciekłem. Dyskusja jeszcze nie skończona.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,65,105225414,105225414,Skandal_z_Encyklopedia_Solidarnosci_.html
Bereszyński nie udowodnił mi i nie udowodni kłamstwa. Bo ja w przeciwieństwie do niego nie kłamię. Natomiast to on nigdy nie podjął dyskusji ze mną na temat udowodnionych jemu przeze mnie jego kłamstw.
To Bereszyński w wielu wątkach wciągał ze strachu ogon pod siebie pisząc, że z takim ja ja nie będzie dyskutował. Nawet na tymże forum tak się wypowiadał. A w innym przypadku, przyciśnięty do muru, schował się za plecami Morawieckiego, myśląc, że tam będzie bezpieczniejszy. To także są fakty.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Andrzej Kuczuk
Gość





PostWysłany: Czw Sty 07, 2010 12:13 pm    Temat postu: Znowu Pan kręci Odpowiedz z cytatem

Panie Szubert! Hasła w Encyklopedii mają ograniczony limit objętości i nie można tam szczegółowo rozwodzić się nad każdą kwestią. Niech Pan nie udaje, że Pan tego nie rozumie. Sprawa Gilewicza została bardzo szczegółowo opisana przez Z. Bereszyńskiego na jego stronie internetowej, a także w innych miejscach - wszystko na podstawie dokumentów. Jest tam mowa również o zeznaniach dotyczących Jurkiewicza.
http://www.bereszynski.cba.pl/rewolucja_historia_48.htm
Jak zwykle Pan kręci. Wczoraj na opolskim forum GW po raz kolejny publicznie przyłapano Pana na pisaniu nieprawdy i nie zmienią tego faktu żadne polemiczne sztuczki z Pana strony.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,65,105225414,105288222,Jak_bylo_do_przewidzenia_.html
Powrót do góry
Andrzej Kuczuk
Gość





PostWysłany: Czw Sty 07, 2010 12:31 pm    Temat postu: Jeszcze jedno... Odpowiedz z cytatem

Jeszcze coś Panu napiszę, Panie Szubert! 23 grudnia, na dzień przed Wigilią, umieścił Pan na wielu forach internetowych swój kolejny paszkwil na temat Bereszyńskiego i innych osób (m.in. na katowickim forum GW). Trzeba być wyjątkowo złośliwym człowiekiem, żeby robić coś takiego dokładnie na dzień przed Świętami! To się po prostu nie mieści w głowie. Jak człowiek może mieć w sobie tyle nienawiści, żeby nie uszanować nawet Świąt Bożego Narodzenia? To jest po prostu przerażające. Niech się Pan nad sobą dobrze zastanowi zanim nie jest za późno. Nienawiść to straszna, niszczycielska siła. Niszczy najbardziej tego kto się nią powoduje. Kroczy Pan bardzo złą drogą, nawet jeśli wydaje się Panu, że robi Pan coś dobrego. Proszę sobie poczytać kazania ks. Popiełuszki. Może coś do Pana dotrze choć wątpię. Obawiam się, że już jest za późno.
Powrót do góry
Andrzej Kuczuk
Gość





PostWysłany: Czw Sty 07, 2010 12:33 pm    Temat postu: poprawka Odpowiedz z cytatem

Chodziło mi oczywiście o katowickie forum SW. Pan Szubert wkleja swoje paszkwile na tylu różnych forach, że można się w tym wszystkim pogubić.
Powrót do góry
Andrzej Szubert



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 48

PostWysłany: Czw Sty 07, 2010 2:23 pm    Temat postu: Panie Kuczuk Odpowiedz z cytatem

Panie Kuczuk! Powyższy wątek poświęcony jest tekstowi o skoku na ES, a nie Pańskiej apologezie Pańskiego alter ego Bereszyńskiego. W "Skoku na ES" Bereszyński nie jest jedynym, a nawet nie jest głównym tego przekrętu aktorem. Proszę o tym nie zapominać!

W sprawie Gilewicza Bereszyński notorycznie i z uporem odmawiał rzeczowej dyskusji za mną. Za to samo usunięto Pana z forum SW Katowice. Nie mam zamiaru zaśmiecać tego wątku kolejną przepychanką z Panem w sprawie agenta Piasta!
Osnowa biogramu Gilewicza autorstwa Bereszyńskiego to kłamstwa i wymysły samego Bereszyńskiego, jak i Piasta. Kanwę stanowią tendencyjnie wyselekcjonowane przez Bereszyńskiego te dokumenty, które odpowiadają jego tezie, z pominięciem innych, często ważniejszych. Poparte na koniec jest to jego wyssanymi z palca komentarzami i interpretacją. Niezwykle istotną częścią biogramu są świadome przemilczenia kompromitujących Piasta faktów, czy wręcz im zaprzeczanie.

Na forum gadzinówki już Bereszyńskiemu odpowiedziałem!
http://forum.gazeta.pl/forum/w,65,105225414,105273483,Ej_Zbysio_Zbysio_.html
http://forum.gazeta.pl/forum/w,65,105225414,105285429,Ej_Zbysio_Zbysio_.html
I tak są to o niebo pełniejsze i bardziej wyczerpujące odpowiedzi od Pańskich "odpowiedzi" na stawiane przeze mnie pytania Panu i Bereszyńskiemu!
A do demaskowania kłamstw i przekrętów dobry jest każdy dzień w roku. Nawet sama wigilia, Boże Narodzenie, Nowy Rok, Wielkanoc. Aby kłamcy nigdy nie czuli się bezpieczni.

Ja też znam cytaty ks. Popiełuszki. Oto przykład:

Aby pozostać człowiekiem wolnym duchowo, trzeba żyć w prawdzie. Życie w prawdzie to dawanie świadectwa na zewnątrz, to przyznawanie się do niej i upominanie się o nią w każdej sytuacji. Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą.

Na tym polega w zasadzie nasza niewola, że poddajemy się panowaniu kłamstwa, że go nie demaskujemy i nie protestujemy przeciw niemu na co dzień. Nie prostujemy go, milczymy lub udajemy, że w nie wierzymy. Żyjemy wtedy w zakłamaniu. Odważne świadczenie prawdy jest drogą prowadzącą bezpośrednio do wolności.


http://www.ospn.opole.pl/?p=art&id=282

A więc??? "Na tym polega w zasadzie nasza niewola, że poddajemy się panowaniu kłamstwa, że go nie demaskujemy i nie protestujemy przeciw niemu na co dzień."

Na co dzień!!! A więc i dzień przed wigilią.
Jeśli Pan nadal zamierza spierać się o Piasta i Bereszyńskiego, przenieśmy się na forum gadzinówki!
Jeszcze raz powtarzam - proszę nie zaśmiecać tego wątku pyskówką o już raz udowodnione rzeczy!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Andrzej Kuczuk
Gość





PostWysłany: Czw Sty 07, 2010 4:38 pm    Temat postu: Słusznie się obawiałem Odpowiedz z cytatem

Problem polega na tym, że Pan nie służy prawdzie ale wręcz przeciwnie. Pan szerzy kłamstwa a nie prawdę. Szkoda, że nawet do kazań ks. Popiełuszki podchodzi Pan w sposób wybiórczy, instrumentalny. Niech Pan poczyta sobie Jego wypowiedzi na temat nienawiści i zwyciężania zła dobrem. Najwyraźniej treści te do Pana nie dotarły. Pańska powyższa wypowiedź to kolejny dowód, że to negatywne i destrukcyjne uczucie zawładnęło Panem do reszty. Tego właśnie się obawiałem. Jak widać słusznie.
Powrót do góry
Andrzej Szubert



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 48

PostWysłany: Czw Sty 07, 2010 5:28 pm    Temat postu: Panie misjonarzu... Odpowiedz z cytatem

Panie Kuczuk,
Jeśli chce Pan bawić się w misjonarza miłości, propagującego zwalczanie zła dobrem, to i w tym wypadku pomylił Pan adres. Na tymże forum Pański alter ego napisał:

"Tacy ludzie nie są partnerami do dyskusji czy negocjacji. Takich ludzi spuszcza się po schodach i szczuje psami."


Niech Pan jego duszę ratuje. O moją niech się Pan nie troszczy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum porozumienie.forumoteka.pl Strona Główna -> Dyskusje Ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum